Każda nowa odsłona filmu o cenionych i uznanych bohaterach popkultury wywołuje masę emocji. Nowy Batman bez wątpienia był najbardziej oczekiwaną produkcją kinową tego roku. Złożyło się na to wiele czynników - legendarne postaci w nowej odsłonie, bardzo dobry "Początek", masa szumu na sieci oraz tragiczna śmierć Heatha Ledgera. Słyszałem również dość skrajną teorię, że ów aktor nie popełnił samobójstwa, tylko jego morderstwo zostało zaaranżowane i zatuszowane przez specjalistów od marketingu filmu. I choć daleki jestem od tak oburzających opinii, na pewno nieszczęśliwa śmierć odtwórcy roli Jockera ostatecznie przełożyła się na grube milionowe wpływy ze sprzedaży biletów.
Jesteśmy już kilkanaście dni po amerykańskiej premierze nowego Batmana - bije on rekord za rekordem jeśli chodzi o wpływy. Dlaczego więc jest taki dobry? Dlaczego dla tych, którzy uważają, że Hollywood wypuszcza gnioty i beznadziejne filmy, nowy Batman jest siarczystym strzałem w oba policzki naraz?
Po pierwsze - postaci. Główni Bohaterowie Mrocznego Rycerza to Jocker i Batman. Kolejność nie jest przypadkowa - to właśnie szaloną kreację Heatha Ledgera będziemy rozpamiętywać przez długie lata. "Początek" skupiał się głównie na historii Bruca Waynea, "Mroczny Rycerz" natomiast dostarcza nam ogromnej dawki kryminalnej grozy. Jesteśmy świadkami działań prawdziwego "Agenta Chaosu", jak samego siebie określa Jocker. Doświadczamy pojedynku gigantów, który odbywa się ponad barierami cielesnymi i ociera się o metafizyczne wątki zrozumienia zła, natury ludzkiej i praworządności. Najlepszym dla tego dowodem jest pewne wywrotne zaufanie jakim obdarzyłem Jockera po jego niezwykłych dialogach z Batmanem i Dwiema Twarzami. Kolejną z ważnych postaci jest Rachel grana przez Maggie Gyllenhaal. Zamiana aktorki względem "Początku" w zasadzie nie zmieniła wiele - niestety główna damska rola nadal wypada niezbyt zachwycająco. Niemniej jest ona kluczowa dla rozwoju wydarzeń i całego dramatycznego wątku miłosnego w filmie. Mamy również Harveya "Dwie Twarze" Denta, ciekawą postać w umiejętny sposób wplecioną w całą chorą grę pomiędzy Batmanem a Jockerem. Dwie Twarze uzupełniają ten film tworząc poczucie dość dużego natłoku "problematycznych" postaci w Gotham. Komisarz Gordon grany przez Garego Oldmana spisał się na medal. Jest to Prawdziwy, cichy bohater Gotham; zarówno kreacja jak i gra aktora Oldmana wypada bardzo dobrze, nie widziałbym nikogo innego na to miejsce. Warto również wspomnieć o "nieśmiertelnych" bohaterach kina Morganie Freemanie i Michaelu Cainie - ich role uważam za wzorowe i niezapomniane.
Po drugie - fabuła. Na seansie Mrocznego Rycerza nie sposób się nudzić. Każdy dialog, każda sekwencja jest przemyślana i doskonale dopasowana. Fabularnie film nie posiada słabych stron, jest to swoisty Crime Epic, jak określają to zagraniczni recenzenci. Od początku do końca film trzyma w napięciu, fabuła jest prowadzona gładko, brak dłużyzn i niedociągnięć. Widz wie tyle ile powinien, działania bohaterów są logiczne i zrozumiałe, motywy ich działań również (pomijając nieobliczalnego Jockera). Całość bardzo sprawnie spięta klamrami kompozycyjnymi nie daje nam poczucia jakichkolwiek braków, czy uciętych w niewłaściwym momencie wątków.
Po trzecie - legenda. Oba filmy Nolana ociekają realizmem, nieco baśniowe wizje przy wcześniejszych ekranizacjach przygód Wielkigo Nietoperza możemy odłożyć między bajki. Batman żyje, jest prawdziwy, wiarygodny i bardzo ludzki. Jego wyposażenie przypomina gadżety Bonda, Gotham mogłoby być typową Amerykańską metropolią, a mit człowieka nietoperza ucieleśnieniem prawdziwego Amerykańskiego Bohatera. Legenda batmana żyje i ma się dobrze w swojej kryminalnej odsłonie. Mroczny Rycerz ma tyle wspólnego z fantastyką, co Władca Pierścieni z podróżami międzygwiezdnymi. Batman jeszcze nigdy nie był tak blisko zwykłego odbiorcy, a Jocker mógłby pojawić się wszędzie - jest zwykłym szaleńcem. To tylko "dziwacy w maskach" - jak określił siebie i Batmana Jocker.
Po czwarte - realizacja. Ciężko przyczepić się do jakiegokolwiek ujęcia czy kadru; dobre, ładne zdjęcia idą w parze z trzymającą w napięciu muzyką. Efektów specjalnych nie było zbyt wiele, jeśli mówimy o tych "widocznych". Jedynie "ciemna strona" Dwóch Twarzy wyglądała trochę sztucznie. Brak wpadek w tak szalonej dwu i pół godzinnej produkcji uważam za duży plus – widać, że każdy z ekipy realizatorskiej przyłożył się do swojego obowiązku.
Długo można rozważać moralne kwestie związane z filmem, widziałem go kilkakrotnie, by upewnić się czy jest to najlepsza produkcja z komiksowym bohaterem i najlepszy film akcji ostatnich czasów. Film nasycony jest mrokiem, bohaterowie błądzą w labiryncie bez wyjścia, podejmują decyzje, które pogrążają albo ich samych, albo ich otoczenie. Niewielkie promyki "światła" giną w chaosie złych i jeszcze gorszych decyzji. "Mroczny Rycerz" ociera się o genialność i nawet dość płytko brzmiące finalne hasła o szlachetności ludzkiej nie mącą wizjonerskiego poczucia zagrożenia.
Ogromny potencjał drzemiący w micie o Batmanie został w pełni wykorzystany. Fascynujące widowisko jakim bez wątpienia jest "Mroczny Rycerz" to nie tylko hit komercyjny, ale i estetyczno-fabularny kilku ostatnich lat. Gorąco polecam wszystkim wycieczkę do kina na ten film. Jedyne co mnie smuci, to fakt, że kolejnej części będzie niezwykle ciężko dźwignąć ogrom Mrocznego Rycerza. Chociaż bardzo bym chciał, będzie bardzo ciężko pobić komukolwiek genialny kop tego "nowego" gatunku, jakim jest Crime Epic.
Ocena: 9,5/10
reżyseria: Christopher Nolan
scenariusz: Christopher Nolan , Jonathan Nolan
zdjęcia: Wally Pfister
muzyka: James Newton Howard , Hans Zimmer
czas trwania: 152
dyst.: Warner Bros.