Małe dzieci to idealne medium do przekazywania w filmach pewnych, dość infantylnych, często dramatycznych w znaczeniu treści, odwołujących się do kondycji rodziny i wychowania. Bystre pociechy pełnią często przykrą rolę katalizatorów problemów rodziców, a ich działania w prosty sposób stają się sygnałem dla „dorosłych”, że „pora w końcu coś zmienić w swoim życiu”. Tak wyglądają typowe filmowe dramaty. Idąc dalej - nałóżmy dziecku worek stracha na wróble na głowę, dodajmy kilka „symbolicznych” elementów tj. jak przerażający dźwięk gwizdka , bezdźwięczne bardzo szybkie przemieszczanie się i charczący oddech, a dostaniemy sceny horroru z Sierocińca.
Simon, młody bohater filmu, to 6-letni chłopiec, adoptowany przez Laurę i Carlosa. Rodzice skrywają przed nim tajemnicę adopcji i jego śmiertelnej choroby. Pech chciał, że dramatyczna sytuacja dorastającego chłopca starła się z okrutną i tajemniczą historią budynku, w którym przyszło wszystkim mieszkać. Mroczne siły z przeszłości ułatwiły Simonowi poznanie prawdy. Jak na przyzwoity horror przystało, dom jest swoistą bramą do przeszłości, w której drzemią uwięzione demony i w pewnym momencie zaczynają się materializować. Ot niewinni, wyimaginowani przyjaciele okazują się sojusznikami Simona w walce z zakłamaniem ze strony jego, jak sądził, biologicznych rodziców. W pewnym momencie dziecko w tajemniczy sposób znika.
Podejrzewałem, że Guillermo del Toro, znany z produkcji Labiryntu Fauna, nie stworzy typowego slashera. Dzieci nie epatowały złem i brutalnością. Film jest w pewien sposób baśniowy, może nie do końca w „Faunowski” sposób, niemniej więcej w nim scen dramatycznych, niż budzących grozę. Ciekawe wątki parapsychologiczne przy seansie hipnozy regresywnej ujawniają nam smutną prawdę o sierocińcu. Zdarzenie ma miejsce mniej więcej przy połowie seansu i wtedy właśnie nastrój grozy przechodzi w smutny dramat. Przymknąłbym nawet oko na pewne niedociągnięcia, czy bezcelowość niektórych wątków (choćby wspomniany gwizdek czy śmierć „babci”) lub brak zaakcentowania na istotne ze względów fabularnych wątki (choćby „przypadkowe” uwięzienie Simona). To zwykły brak konsekwencji przy doborze przekazu, który jeszcze można wybaczyć, chociaż świadczy to o pewnej dozie improwizacji przy realizacji obrazu. W sumie gdyby wykorzystać i wyjaśnić kilka poruszonych wątków głębiej film mógłby nabrać głębszego wyrazu i nieco thrillerowego dreszczyku.
Jednego jednak nie mogę Sierocińcowi przepuścić. Szowinizmu.
Doświadczyłem nieodpartego uczucia przy seansie, że oto mężczyźni przeznaczeni są jedynie do robienia dzieci, a kobiety je kochają. Carlos jest głosem rozsądku, zdaje się być nieczuły, zwłaszcza przy zestawieniu jego postawy wobec adoptowanego syna z zachowaniem Laury. Kobieta balansuje na krawędzi szaleństwa, tylko po to by odzyskać swojego synka. Cierpi, chociaż nie jest samotna i posiada silne wsparcie (w przeciwieństwie do bohaterki takiego klasyku jak Dark Water). To Laurze udaje się w typowo baśniowy sposób dotrzeć do świata dziecięcego, przełamać bramę czasu i tam szukać ukojenia. Szkoda, że historia, choć opowiedziana w sposób przejrzysty, prosty, ale nie prostacki, jest pozbawiona wielu metafor, a przede wszystkim brakuje omawianemu dziełu ducha prawdziwego dramatu.
Podsumowując film jako horror, powiedziałbym, że był mało straszny. Jako dramat Sierociniec również nie wychodzi obronną ręką. Pomimo baśniowego nastroju, brakło symbolicznych scen, patosu i uniesienia godnego prawdziwej tragedii, przez co rozwiązanie akcji nie jest ani zbyt mocno poruszające, ani łzawe, ani straszne.
Sierociniec to film przyzwoity w swojej klasie gatunkowej (horror, dramat) i przeciętny, jeśli weźmiemy pod uwagę całą dostępną gamę gatunkową. Film nie posiada cech dla których poleciłbym go każdemu miłośnikowi kina, natomiast dla fanów horrorów, Labiryntu Fauna i melancholijnych historii Sierociniec jest pozycją obowiązkowa.
Sierociniec
Orfanato, El (AKA Orphanage, The) (2007)
produkcja: Hiszpania , Meksyk
gatunek: Dramat , Horror
data premiery: 2008-05-09 (Polska) , 2007-05-20 (Świat)
reżyseria Juan Antonio Bayona
scenariusz Sergio G. Sánchez
zdjęcia Óscar Faura
muzyka Fernando Velázquez